ROBERT KRESA | MAMIYA 6



_




MAMIYA 6

2001

Chodziłem, chodziłem, snułem się między stolikami na giełdzie i wypatrywałem dalmierzowej Lajki. Co niektórzy sprzedawcy zaczynali reagować na mój widok ostentacyjnymi spojrzeniami w sufit. W końcu odpuściłem - no bo ile czasu można żyć bez aparatu foto?
Którejś niedzieli wypatrzyłem inny dalmierz. Mówiłem sobie w myślach, że nie jest wcale większy od Lajki; składany, no i przede wszystkim średni format, który pozwoli mi na poważniejsze podejście do fotografii. O większe koszty się nie martwiłem, bo jako, że nie musiałem produkować obrazków do gazet, mogłem sobie pozwolić na oszczędniejsze i bardziej przemyślanie kadrowanie.
Miałem wrażenie, że celownik w Mamiyi jest odrobinę bardziej klarowny i łatwiejszy w objęciu okiem niż w M6. Preselekcja przysłony i wyświetlane w nim czasy migawki pozwalały na szybsze fotografowanie. Szeroka pięćdziesiątka jaką dostałem w komplecie wypełniała całe pole widzenia kwadratowego okienka. Po naciśnięciu przycisku przy bagnecie, obiektyw chował się odrobinę do środka i całość była całkiem niewielka jak na średni format.
Założyłem film i zacząłem napawać się przyjemnością fotografowania aparatem dalmierzowym. Z powodu 12 klatek na filmie nie mogłem pozwolić sobie na szaleństwo powtórek, więc skupiłem się na spokojnym celebrowaniu kadru. Przestrzeliłem kilka rolek, wywołałem, zrobiłem na szybko kilka odbitek i zachłysnąłem się techniczną jakością zdjęć. Niestety z niepokojem zauważyłem, że niektóre ujęcia wyglądają cokolwiek dziwnie. Po uważnych oględzinach negatywu okazało się, że obiektyw nie ostrzy na całej powierzchni kadru. Nie pamiętam już czy przekoszenie leciało bokiem czy po przekątnej, jednak niemożliwym było utrzymanie ostrości na całej powierzchni kadru.
W następną niedzielę wróciłem na giełdę. Dlaczego nie zwróciłem aparatu sprzedawcy? Może byłem miękka faja, która boi się wchodzić w konfliktowe interakcje, a może handlarz nie pojawił się tam drugi raz? Koniec końców kamera powędrowała do innego, który na moje naiwne próby wzmianki o problemie, wzruszył jedynie ramionami i wyciągnął plik banknotów z kieszeni.
Rzecz jasna odpuściłem sobie ponowne szukanie Lajki i jakiegokolwiek małego obrazka. Zafascynowany detalem w obrazie, kupiłem następny średni format.