ROBERT KRESA | ZOBACZYĆ RZECZY



_




ZOBACZYĆ RZECZY



TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Pozwól, że na początek zadam ci banalne pytanie - czy fotografia to sztuka?
EMILIO GRUMPAŁKA: Cóż, zależy od podejścia. Z pewnością nie każde zrobione w dzisiejszych czasach zdjęcie jest dziełem sztuki. Otaczają nas tysiące aparatów cyfrowych, używanych przez ludzi, którzy nie mają zupełnie nic do powiedzenia. Same naciśnięcie spustu nie jest formą kreacji. Dopiero odpowiednia interpretacja, a w szczególnych przypadkach wręcz nadinterpretacja, może określić i pokazać wartość dzieła. Bardzo ważna jest świadomość czynu. Zadawanie ważnych pytań i potrzeba szukania odpowiedzi są wynikiem solidnej edukacji w tej dziedzinie.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Wykluczasz więc, że człowiek bez żadnego przygotowania jest w stanie zrobić ciekawe zdjęcie?
EMILIO GRUMPAŁKA: Ależ nie, skąd. Jest wielce prawdopodobne, że w setkach tysięcy pstryków wykonywanych na codzień, znajdzie się coś całkiem ciekawego; jednak bez odpowiednich przemyślanych działań, zdjęcia te, pozostaną zwykłymi, nic niewnoszącymi obrazkami.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Jednak nie możesz zaprzeczyć, że w reportażu efekt przypadku ma dosyć istotne znaczenie.
EMILIO GRUMPAŁKA: Dobrze, że o tym wspomniałeś. Uważam, że reportaż to właśnie głównie suma przypadków. To kwestia bycia w odpowiednim miejscu i posiadania szybkiego sprzętu. Resztę załatwiają małpy.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Małpy?
EMILIO GRUMPAŁKA: No wiesz, jak w tym powiedzeniu, że gdyby tysiąc małp posadzić przed maszynami do pisania, to po roku napisałyby Hamleta.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Tak. Rozumiem już, że dużą wagę przywiązujesz do treści swoich prac...
EMILIO GRUMPAŁKA: Owszem. Mimo, że obracam się w świecie fotografii, to intersuje mnie w niej tylko obraz. Stronię od przetwarzania - szczególnie cyfrowego - i nieokreślonej wizualności. Bardzo ważne są dla mnie słowa Johannessa Bricka, że „artysta jest przekazem“. Nie chcę posuwać się zbyt daleko odrzucając także treść, ale fakt, że artysta jest w sztuce najważniejszy jest mi całkiem bliski.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Uważasz, że prawdziwą misją artysty jest wychowywanie - wręcz narzucenie sposobu odbioru dzieła, nie dziwi mnie więc tak wyraźny wpływ Bauhausu w twoich ostatnich pracach.
EMILIO GRUMPAŁKA: Naprawdę trudno mi się do tego odnieść. Przyznam, że zawsze byłem miłośnikiem melodii klasycznych i nie przepadałem za muzyką rockową.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Dobrze. Od czasu twojej ostatniej wystawy w Szałasie Sztuki minęło już sześć lat. Była dosyć kontrowersyjna. Mógłbyś przypomnieć naszym czytelnikom trochę więcej szczegółów?
EMILIO GRUMPAŁKA: Przedstawiłem tam barytowe odbitki z portretami sław, z którymi się przyjaźnię, tonowane w urynie. Chciałem w ten sposób zdeprecjonować atencję, z jaką moi koledzy podchodzą do technicznego aspektu swoich dzieł.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Pamietam, że środowisko nie przyjeło tej wystawy zbyt ciepło. Kolorowa prasa dzień po dniu drukowała wywiady z gwiazdami, które nie wypowiadały się o tobie przyjaźnie.
EMILIO GRUMPAŁKA: No cóż. Nikt nie mówił, że bycie artystą to lekki kawałek chleba.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: W istocie. Zerknijmy teraz odrobinę w przeszłość. Z pewnością wielu zainteresują twoje początki kiedy po raz pierwszy zaintersowałeś się fotografią.
EMILIO GRUMPAŁKA: Przyznaję, że zaczynałem od dosyć prostej dziedziny, jaką jest fotografia przyrody. Krajobraz, zdjęcia zwierząt a szczególnie ptaków, w których zawsze dostrzegałem najlepszą boską kreację - wydawały mi się tym, co bedę robił do końca życia.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Czemu więc zarzuciłeś ten rodzaj?
EMILIO GRUMPAŁKA: Z powodu oczywistych ograniczeń. Po pół roku dźwigania dużych, profesjonalnych aparatów i długich ciężkich teleobiektywów, zauważyłem, że nie uda mi się dotrzeć i wywrzeć odpowiedniego wrażenia u odbiorcy. Każdy postrzega naturę na codzień, więc możliwości interpretacji są dosyć ubogie.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Czy na koniec rozmowy, zdradzisz nam nad czym obecnie pracujesz?
EMILIO GRUMPAŁKA: Tym razem chciałbym skupić się na minimalizmie. Mój nowy projekt nazywa się „Zobaczyć rzeczy nie do ujrzenia“. Stosuję technikę totalnego prześwietlenia materiału. Polega ona na tym, że ustawiam aparat na statywie i bardzo długo naświetlam zdjęcie. Nawet kilka godzin.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Stosujesz jakieś specjalne materiały?
EMILIO GRUMPAŁKA: Nie, nie. To zwykłe, klasyczne filmy.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: No ale w ten sposób niewiele będzie widać na fotografii.
EMILIO GRUMPAŁKA: Owszem. Pomyśl jedak, że rzeczywistość będzie w pewien sposób zarejestrowana na zdjęciu. Ludzie, ich otoczenie, ich gesty i zachowania zostaną zamknięte na małej celuloidowej klatce. Chciałbym skupić się tym razem na podejściu reporterskim i nie wykorzystywać do tych zdjęć zawodowych modeli a dotrzeć głeboko do prawdziwego świata i realnych problemów. Mimo, że na gotowej fotografii nie będzie można niczego rozpoznać i określić poza czarnymi klatkami, będziesz mógł zobaczyć rzeczy nie do ujrzenia.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Zaiste, brzmi to fascynująco. Wybacz jednak, że wciąż zagłębiam się w kwestie techniczne, ale czy owe zdjęcia nie powinny być białe?
EMILIO GRUMPAŁKA: Nie do końca. Nie wspomniałem, że przed otwarciem migawki bedę zasłaniał obiektyw grubym, czarnym aksamitem.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Ale czy nie będzie to kolidowało z tym co powiedziałeś wcześniej? Przecież w ten sposób nie naświetlisz niczego na filmie.
EMILIO GRUMPAŁKA: Tak. I właśnie to jest najbardziej pociągające w tym projekcie.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Obawiam się, że nie rozumiem.
EMILIO GRUMPAŁKA: Gwarantuję, że kiedy zobaczysz na żywo prace w galerii, wszystko stanie się dla ciebie jasne.
TYGODNIK ARTYSTYCZNY: Przyjdę z pewnością. W imieniu czytelników i swoim, dziekuję za rozmowę.
EMILIO GRUMPAŁKA: Dziekuję również.