ROBERT KRESA | WSPOMNIENIA



_




WSPOMNIENIA



“Widziałem rzeczy, którym wy, ludzie, nie dalibyście wiary. Statki szturmowe w ogniu sunące nieopodal Pasu Oriona. Oglądałem promieniowanie skrzące się w ciemnościach blisko wrót Tannhausera…”. Boimy się, że nadejdzie czas gdy jedyne co zostanie z życia to nikomu niepotrzebne wspomnienia. Śmiejemy się z emerytów mamrocących pod nosem niezrozumiałe historie o starych czasach, a skończymy podobnie. Media społecznościowe rozwalają społeczeństwo. Nie żyjemy i nie przeżywamy tylko pokazujemy; większość rzeczy robimy na pokaz. Z kubkiem kawy na wynos, wrzucamy w biegu posty o Slow Life nie zauważając co dzieje się wokoło nas. Rozwijamy swoje kariery, w których pożądaną zapłatą nie jest już nawet pieniądz, a mały, szybki ruch palca nieznajomego człowieka, celującego w serduszko czy skierowany w górę kciuk. Z zamkniętymi oczami i zasłoniętymi uszami obściskujemy się przyjacielsko. Podaż i szybkość informacji zabija kreatywność. Tworzymy coraz więcej coraz mniej znaczących rzeczy - krzyczymy coraz głośniej; chcemy żeby ktoś nas usłyszał, ale nasz głos ginie w zagłuszającym wszystko szumie. W końcu zaczynamy płacić za chwilę uwagi; pieniędzmi, skurwieniem czy fałszywymi uśmiechami. Trwamy w tym chwiejnie - jedni krócej, inni dłużej - jednak prędzej czy później, kiedy maska ułudy opadnie, orientujemy się, że “…wszystkie te chwile znikną w czasie jak łzy w deszczu…” I zaczynamy się bać; pić, popadać w nerwicę, ból i samotność. Szarpiemy się jeszcze przez chwilę i wreszcie, kiedy jak w każdym dobrym czy kiepskim filmie, pojawiają się napisy końcowe, wypuszczamy gołębia z ręki.