ROBERT KRESA | APARATY CYFROWE



_




APARATY CYFROWE



Kolega wysunął tezę, że aparaty cyfrowe upowszechniły, i - to już moje stwierdzenie - spauperyzowały podejście do fotografii. Czy nie jest to jednak kwestia nie sprzętu a wszechobecnej, pozornej łatwości komunikacji: internetu a szczególnie wszelkich portali internetowych? Robiąc krótki eksperyment myślowy - czym różniłoby się używanie cyfrówek od wcześniejszego workflow, gdyby po każdym fotografowaniu i zrzuceniu zdjęć z karty na kompa, jedynym sposobem ich prezentacji było wyświetlenie na monitorze, zrobienie odbitki/wydruku, czy wydanie książki? Skanery do filmów i rzutniki do slajdów to rzeczy znane od dziesięcioleci; pokazywanie zdjęć na telefonie podczas wspólnego spotkania znajomych, to prawie to samo co przeglądania albumu z odbitkami 9x13 cm. Czy wszechobecna dostępność do informacji nie zmieniła też fotografii analogowej? Większość młodzieży, ubierającej się w analogowe aparaty, dostaje w labie mizernej jakości skany, które podbite na szybko instagramową obróbką lądują na ich społecznościówkach. Czym różni się to od używania smartfonowej kamery? Czy w podobny sposób nie wpłynęło to na grafikę, literaturę i muzykę? Czy nadpodaż i łatwość dystrubucji towaru nie zabiła jego jakości? Chcemy szybciej i więcej; chcemy nowości. Nie mamy czasu - poza pracami starych mistrzów, bo przecież musimy mieć jakąś kotwicę i zachować pozory syndromu przodka - na wracanie do przeminionych prac. Taki chyba jest nasz dzisiejszy styl życia - napierdalanie bez wytchnienia do przodu. I żadne hamulce w postaci pojawiającej się gdzieniegdzie mody na “slow life” nic nie zmienią bo jeśli staniemy, napierający za nami tłum stratuje nas i pogna przed siebie nie oglądając się co z nas zostało.

Dziękuję, że zaglądacie tu od czasu do czasu; jak tylko ociepli się na dworzu zaczynam nakurwiać z buta następne kilometry i kadry. Więcej, więcej, więcej...